W którymś z postów pisałam o potworach, no i przyszły... Nadzwyczaj szybko. I w dodatku jest ich straaasznie duuużo. A co najgorsza, przyszły wszystkie na raz, z dnia na dzień. Budzę się i ... mam "nowego" psa. Wszystko jest beee, w zależności od sytuacji, ale ludzie to już największe i najgorsze potwory świata. Tak, tak. Moja Cherrinka, która lgnęła do ludzi, omija ich teraz szerokim łukiem. A przed panami ucieka....
Na szczęście zwierzęta, w tym konie i inne psy oraz dzieci są ciągle fajne i należy się do nich przytulać.
No, niektórzy panowie też mogą być, pod warunkiem, że niczego od niej nie chcą. Jeśli ją ignorują to podchodzi i wącha, jeśli chcą pogłaskać... hmmm, wstyd powiedzieć... ucieka. Robię co mogę, jest trochę lepiej, ale szału nie ma. Mam nadzieję, że to tylko przejściowy, szczenięcy lęk i jak przyszedł - tak pójdzie.
I tu wychodzi kolejna różnica pomiędzy Wilczakiem, a ONem. Otóż, ONka nauczę w domu, że rower jest fajny, czarne ubranie to nic takiego, kapelusz, czapka, itp. Idę z nim na ulicę i powyższe nie robią na nim żadnego wrażenia. Pokazałam to samo Wilczakowi, chodzę na czarno, Julka szaleje na rowerze po podwórku, itp. Wilczak wychodzi na ulicę i.... To nie jest "jej" rower, to nie jest "jej" kapelusz. To jest jakiś tam kapelusz, na obcym łbie. I po zawodach. Zwolennicy ONków powiedzą, że to brak inteligencji u Wilczaka, że głupi, że nie kojarzy, itd. Ja powiem tak: można tak na to spojrzeć, ale z drugiej strony warto zadać pytanie: czemu ON kiedy raz coś zobaczy to już to zna na wieki, a Wilczak nie? Skorzystam tu z opinii innej osoby: "Bo owczarek gneralizuje - co jest fajne, bo unika się niepotrzebnych stresów, natomiast Wilczak rozkłada wszystko na czynniki pierwsze:) " I on wie, że TEGO KONKRETNEGO roweru to on nie zna. I wcale nie chce poznać, bo i po co? :)
Jako "mama" i ONków i Wilczaka powiem, że ciężko jest się przyzwyczaić do TAK innych reakcji. Ale wiedziałam, że decydując się na Wilczaka muszę się zmierzyć z wieloma "potworami". ON jest bardzo łatwym psem do prowadzenia, Wilczak ambitnym. I tej wersji będę się trzymać:)
Co wolę? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Bo z jednej strony fajnie jest nie mieć problemów socjalizacyjnych, z drugiej jednak fajnie mieć psa, dla którego świat nie jest tak oczywisty:)
In one of my posts I wrote about monsters. Well, they came faster than I expected. What is more, they came together at one time, and they are really horrible! What are they? Anything and everything.
Cherrinka loved people, went to everybody. Now she is scared, especially of men.
Of course I keep on practicing and going to places where a lot of people can be met. But it is hard. Really hard. GSD are really easy to bring up. Now I can see it. When you once show something to a GSD it is fixed. A Wolfdog is not so easy to convince, oh no! Yes, she saw a bike, or a hat. But it was at home, and it was "her" hat. Now, in the street both a hat or bicycle is not "hers". We try hard, I am not going to give up!
Why is it so? Why a Wolfdog does not behave as GSD? Okey, he is not GSD, that is obvious, but one, wise woman said: GSD generalizes, Wolfdog thinks. And I will stick to this wise sentence :)
As a "mother" of GSD and CSV I must admit that GSD is the easiest dog to educate, but CSV is a challange!