Dziś była następna - szyjka z indyka. Wydałam papu i zajęłam się rosołem:)
Po paru minutach uznałam, że idę zabrać szyjkę na chwilkę - zwykła nauka oddawania. Pamiętałam przestrogi - jeszce pokaże ci rogi.
No i pokazała....
Ale ręce całe, szyjka oddana, suczka ustawiona do pionu. Choć latwo nie było, bardzo się wkurzyła, zwłaszcza za drugim razem. Ja wkurzyłam się jeszcze bardziej :)
Dalsze nauki nastąpią w najbliższym czasie. Jak chodzi o jedzenie w misce nie ma najmniejszych problemów, a to akurat sprawdzam codziennie.
Ale muszę przyznać, że jest to bardzo dziwne i niemiłe uczucie, kiedy mój własny pies warczy na mnie. W przypadku Owczarka jest to nie do pomyślenia! I tak jak pisałam na wtępie tej strony: to nie dzikus, to po prostu nie Owczarek:)
Some time ago, I described on FB Cherry's excellent bahavior at eating her bone. Well, she grew up a litlle - about a week:) And today she was not very cooperative. I had to explain to her, who is the boss here.
My hands are fine, the bone was given back, Cherry got her first serious lesson.
But I have to admit, that it is a very strange and sad feeling, when your dog growls at you. With German Shepherds such a situation would be impossible. But, well, Cherry is not a GS. She is a Wolfdog!