W poniedziałek Cherrinka miała ostatnie szczepienie - 09.09. We wtorek mój mąż wrócił z pracy chory. Więc już organizm osłabiony szczepieniem i do tego przywleczone zarazki.
Międzyczasie dostałam propozycję nowej karmmy, pisałam o tym wcześniej już. Jako, że skończyła się moja stara karma to nie miałam jak stopniowo wprowadzać nowej. Nowa karma przyjechała we czwartek - 12.09. I wszystkie psy ją dostały, Szelma też, bo dopiero jej muszę kupić. ONy bez żadnej złej raekcji, a Cherrinka...
Już po południu zaczęła charczeć, jakby jej coś utkwiło w gardle. Podałam jej chleb i olej. Trochę lepiej, potem znowu. W końcu zaczęła mi dyszeć i widac było, że coś nie tak z brzuchem. Bulgotało jej okrutnie. Trzęsło nią i bekała potwornie. Uspokoiło się ok 2 w nocy. Rano byłyśmy u wet'a. Gorączki nie było. Wiadomo już było, że to od karmy te sensacje. Najprawdopodobneij refluks i podrażnienie gardła. W sobotę karmy nie dostała, w niedzielę mała próba i od nowa, do tego wysypka. Dziś już gorączka 41.5 st. Ma antybiotyk. Jest już lepiej.
Wniosek prosty, NIE WSZYSTKO NA RAZ! A tu kumulacja: szczepienie, zarazki i do tego karma, która nie bardzo jej spasowała. Już jej tego nie podam, nawet stopniowo.
No, nie przyszło mi do glowy, nie pomyślałam. A to takie proste, młody organizm wymaga delikatności :)
Perzpraszam Cię Cherrinko za moją chwilową głupotę!
I wniosek nr dwa: po co zmieniać karmę szczenięciu skoro dotychczasowa jest dobra?
I want to describe the whole thing step by step. Of course I could have foreseen it. On Monday Cherry had her last vaccination. On Tuesday, my husband came back home a bit sick. In the meantime I got a proposal to change dog food. I agreed. Unfortunately, I could not do it gradually as I did not have any more of my old food. The new one came on Thursday the same week.
Our troubles began the same evening. Cherry started to cough, she had stomachache, she felt bad. Really bad. Her stomach produced various, strange sounds, and her body was shivery from to to time. I was frightened. It stopped about 2 in the night. Next day we went to our vet. No temperature, no lungs problem, her throat a bit red.
On Saturday she did not get the new food, I made another try on Sunday. And everything started again, but this time it was worse: fever: 41.5, and a rash on her belly. She was given antibiotic. Now it is better.
The conclusion is simple: NOT EVERYTHING AT A TIME. And here we had: vaccination, viruses brought by my husband, and new food, which additionally occured to be an allergen for Cherry.
I did not think - I am sorry Cherrinka for my stupidity.
By the way, another conclusion came to my mind: Why should you change your food if the one you eat is okay?